Rozgrywka

Ja pier***ę, przecież to będzie 100 lat trwało! Milion! Razer nie mógł się nadziwić, patrząc na długość rozpiski. Siedzieli w szóstkę wokół stołu i popijali piwko. W tle słychać było mewy. Był piękny wieczór i nikt nie chciał marnować go na gadanie o giereczkach. Ale wiedzieli, że z wielką mocą przychodzą promki. Nie mieli wyboru. Kazz patrzył w dal i mruczał coś pod nosem. Był jakiś taki niewyraźny, bez zarysu. Wszyscy mieli wrażenie jakby jego twarz przybierała na raz tysiące form. Raz był miłośnikiem psów, raz specem od aut, a raz gościem ze spożywczaka na dole, u którego zawsze robili zakupy. I nagle ruszyli. Śmigali przez ulice Nowego Jorku, lecieli nad Las Vegas, płynęli przez morze hajsu, który mieli z siedzenia w kieszeni. To było niesamowite. Wszystko działo się na raz. Sytuacja uspokoiła się dopiero, kiedy Adek wyciągnął pewien patyk i zmasakrował nim kamiennego rycerza, który miał czelność być androidem. A może to Kazz był androidem? Co w ogóle oznaczało być androidem? Mieli tak dużo pytań, a tak m